Bleach Przebudzenie

Ogłoszenie

Najnowesze ogłoszenie dla wszystkich graczy TUTAJ.

#1 2014-01-07 13:26:25

 Maya Kitsune

http://i.imgur.com/ZdRvsEs.png

35443346
Zarejestrowany: 2013-08-16
Posty: 265
Punktów :   
Siła: 4
Wytrzymałość: 4
Szybkość: 6
Wyszkolenie: 5
Reiatsu: 1900

Alternatywna fabuła.

Myśli w jego głowie przelatywały błyskawicznie, ustępując miejsca bolesnym wspomnieniom ostatnich miesięcy. Wydawało mu się, że sięgnął szczytu, że nikt nie jest w stanie go powstrzymać. Został jednak boleśnie sprowadzony na ziemię,
   Pokryta śladami oparzeń dłoń zacisnęła się na poręczy fotela. Solidnej postury, łysy mężczyzna z obłędem w oczach mruczał pod nosem pojedyncze słowa

- Shinigami... Sen... Shihoin... Śmierć...

Z zadumy wyrwał go głośny trzask. To poręcz fotela pękła, nie wytrzymując nacisku i rozsypała się na kawałki. W tym samym momencie do pokoju wkroczyła młoda, niska kobieta i powiedziała, wyraźnie powstrzymując podekscytowanie

- Mistrzu Raskolnikov. Wszystko Gotowe.

Po tych słowach na ustach mężczyzny pojawił się lekki uśmiech. Odczekał on chwilę i przemówił spokojnym głosem, zupełnie niepasującym do tego, którym posługiwał się jeszcze przed chwilą

- Dziękuje Patrice. Myślę, że możemy od razu przejść do fazy drugiej.

- Tak jest, Mistrzu.
- odpowiedziała krótko dziewczyna i pokłoniła się. Następnie opuściła pokój.

   Darius ponownie został sam i zaczął dalej powtarzać pod nosem słowa

- Shinigami... Sen... Shihoin... Śmierć...

Tym razem robił to jednak z większym spokojem, robiąc dłuższe przerwy między słowami. Zupełnie jakby napawał się czymś co ma nastąpić. Z jego twarzy nie schodził uśmiech.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Rudowłosa dziewczyna leżała na pozostałościach po jednej z bram Seireitei. Podniosła się powoli i chwyciła z głowę. Ostatnią rzeczą, którą pamiętała były jakieś niebieskie kule, które ją otoczyły. Następnie coś wybuchło, a ona chyba straciła przytomność. Zupełnie jednak nie kojarzyła jak się znalazła w tym miejscu

- Auć. - jęknęła. Bolały ją niemal wszystkie kości, a w głowie szumiało jakby była jedną, wielką, pustą muszlą. Miała problem ze skoncentrowaniem się. Mimo, że pamiętała o dziwnej eksplozji to nie była w stanie przypomnieć sobie kim jest.
Spojrzała w dół. Miała na sobie czarne kimono, było ono czyste, zupełnie nie wyglądało na takie, które przetrwało eksplozję. Do pasa przypasana miała błękitną pochwę z kataną. Wyjęła ją powoli, aby się jej przyjrzeć. Miała błękitną rękojeść, w kolorze pochwy i klingę w kolorze świeżego śniegu. Na klindze wygrawerowany był napis. Zmrużyła oczy i odczytała z trudem

- "Ból to dopiero początek. - prychnęła i odrzuciła miecz na ziemię - Jeśli ból to dopiero początek to biorąc pod uwagę, że wszystko mnie boli, mam wybitnie przesrane. - pomyślała.

   Następnie powoli wstała z ziemi, chwiejąc się przy tym jakby wypiła nieprzyzwoitą ilość sake. Ostatecznie podniosła ponownie miecz i użyła go jako podpórki. Spojrzała przed siebie, ciągle mrużąc oczy. Była w takim stanie, że samo patrzenie sprawiało jej ból.
   Nagle znieruchomiała. W oddali dostrzegła grupkę, podobnie do niej ubranych osób. Zbliżały się one do niej w szybkim tempie. Przyglądała się im chwilę, a następnie zerwała się.  Chciała biec, uciec od nich. Czuła, że nie jest gotowa, aby się z nimi spotkać. Okazało się jednak, że nie była też gotowa do tego, aby biec. Po jednym zrywie padła na ziemię i ponownie utraciła świadomość.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Grzmot i błyśnięcie.

Dziwny mężczyzna z kotem u boku wyciąga do niej rękę.

Grzmot i błyśnięcie.

Młoda dziewczyna siedzi na koniu i coś do niej krzyczy.

Grzmot i błyśnięcie.

Ponownie mężczyzna z kotem. Tym razem są na plaży. Kłócą się.

Grzmot i błyśnięcie.

Ta sama dziewczyna walczy z czymś dziwnym. Pomaga jej jakieś stworzenie rzucające tasakami.

Grzmot i błyśnięcie.

Mężczyzna i dziewczyna leżą zakrwawieni na ziemi. Ona stoi nad nimi. W ręce trzyma pokrytą krwią katanę. Właśnie ma dobić mężczyznę, gdy coś podcina jej prawe ścięgno Achillesa. Upada na kolano i odwraca się. Widzi kota, który wyszedł z cienia. To on ją zranił. Słyszy świst. W jej stronę leci kilka tasaków. Zaraz zginie... to nieuniknione... I nagle cisza. Wszystko zniknęło.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Zerwała się gwałtownie, a raczej spróbowała. Leżała bowiem w łóżku przywiązana do niego grubymi pasami. Nad nią siedział jakiś grubas z różowymi włosami i ubrana lekko zdzirowacie kobieta w okularach. To ona przemówiła jako pierwsza

- Strasznie żeś się rzucała przez sen to cię przywiązaliśmy. Jak obiecasz, że będziesz spokojna to zaraz rozkażę cię uwolnić. Rozumiesz?

Kiwnęła głową w odpowiedzi, dając znak, że rozumie. Po chwili mogła już swobodnie usiąść, opierając się o poduszkę. Zjadła też podaną jej zupę cebulową. Przez cały ten czas była czujnie obserwowana przez grubasa i okularnicę.  W końcu kobieta przemówiła ponownie.

- Kim ty jesteś? I co właściwie robiłaś sama na ruinach?

- Nie wiem. Nie pamiętam.
- odpowiedziała szczerze, a kobieta prychnęła wyraźnie zdenerwowana.

- Ty chyba nie rozumiesz smarkulo sytuacji w jakiej się znajdujesz. Po znalezieniu próbowałaś zabić trójkę oficerów. Ba, udałoby ci się to gdyby nie szczęśliwe pojawienie się kapitana drugiego oddziału. Zadam, więc pytania ponownie, a ty zastanów się lepiej nad tym czy warto kłamać. Kim jesteś? Co robiłaś sama na ruinach?

- Nie pamiętam...
- odpowiedziała po dłuższej chwili, denerwując okularnicę jeszcze bardziej.

- W takim razie może pobyt w zamknięciu odświeży ci pamięć. Zabrać ją. Ma przebywać w zupełnym odosobnieniu, ograniczone racje żywnościowe.

Strażnicy kiwnęli głowami i zabrali ją z wygodnego łóżka. Po jakimś czasie znalazła się w zimnej, ciasnej celi. Prawdopodobnie umiejscowionej gdzieś w podziemiu. Położyła się na twardej pryczy i zaczęła myśleć. Zastanawiały ją jej sny. Wydawało się jej, że znała mężczyznę i dziewczynę, którzy w nich wystąpili. Nie potrafiła sobie przypomnieć jednak skąd, ani nawet tego jak mają na imię.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ciąg dalszy może nastąpi.


http://i.imgur.com/OZnKyib.png

Amicus certus in re incerta cernitur.

Offline

 

#2 2014-01-08 15:35:52

 Maya Kitsune

http://i.imgur.com/ZdRvsEs.png

35443346
Zarejestrowany: 2013-08-16
Posty: 265
Punktów :   
Siła: 4
Wytrzymałość: 4
Szybkość: 6
Wyszkolenie: 5
Reiatsu: 1900

Re: Alternatywna fabuła.

Drewniane kije zderzyły się ze sobą z głośnym trzaskiem. Jeden z nich nie wytrzymał i pękł łamiąc się na dwie części. Młody oficer wykorzystał to i uderzył celnie w szczękę swojego przeciwnika. Jego rywal odskoczył krok do tyłu lekko oszołomiony, natomiast oficer roześmiał się

- Łamanie kijów w niczym ci nie pomoże. Lepiej jakbyś zaczął trafiać.

Powiedział podjudzając rywala i pokazał przy tym dość obraźliwy gest mający prawdopodobnie na celu zachęcenie rywala do ataku. Ten tylko splunął śliną wymieszaną krwią i pomasował się po obolałej szczęce.

- Za dużo gadasz Arashi.

Burknął w odpowiedzi, a następnie chwycił kolejny kij i rzucił się szaleńczo do ataku. Atakował raz z prawej, raz lewej zmuszając oficera do ciągłej obrony. W końcu wykonał kołowrotek swoim prowizorycznym mieczem, co pozwoliło mu wyminąć obronę przeciwnika i trafić go skutecznie w kolano. Oficer skrzywił się i odskoczył do tyłu zwiększając dystans

- Jak cię porządnie wkurzyć i poobijać, to od razu zaczynasz lepiej walczyć, Zurui. - wyszczerzył zęby Arashi i ugiął kolana szykując się do kontry. Powstrzymał go jednak kobiecy głos

- A wy znowu okładacie się kijami. Uroczo.

Powiedziała młoda kobieta, która wkroczyła właśnie na salę ćwiczeń. Arashi wyprostował się i wyszczerzył zęby

- Braciszek musi trzymać formę. Powinnaś mnie za to chwalić.

Dziewczyna tylko uniosła brwi i podeszła powoli do oficera. Nagle zaatakowała. Jednym ciosem pozbawiła Arashiego kija. Dwoma kolejnymi powaliła go na ziemię.

- Coś słaba ta forma.

Powiedziała, a jeden z kącików jej ust wygiął się w lekkim uśmiechu. Arashi jęknął tylko leżąc płasko na podłodze. Odezwał się za to Zurui

- Czemu zawdzięczamy te wdzięczne odwiedziny, Amayo?

Chłopak wyraźnie z trudem ukrywał rozbawienie. Amaya natomiast wyprostowała się i z powagą powiedziała

- Kapitan głównodowodząca nas wzywa.

Cała trójka spojrzała po sobie. Następnie bez zbędnych słów opuścili salę udając się na spotkanie z dowodzącą.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Wybaczcie wykorzystanie postaci bez pytania.


http://i.imgur.com/OZnKyib.png

Amicus certus in re incerta cernitur.

Offline

 

#3 2014-01-13 14:25:49

 Maya Kitsune

http://i.imgur.com/ZdRvsEs.png

35443346
Zarejestrowany: 2013-08-16
Posty: 265
Punktów :   
Siła: 4
Wytrzymałość: 4
Szybkość: 6
Wyszkolenie: 5
Reiatsu: 1900

Re: Alternatywna fabuła.

Amaya, Arashi i Zurui wpadli do gabinetu dowodzącej. Siedziała ona przy biurku i miała bardzo zmartwioną minę. Wyglądała jak kobieta zmęczona życiem. Podkrążone oczy, wysuszona, blada skóra. Przywodziło to na myśl żywego trupa. Taka też, myśl wpadła do głowy Zurui'a, ale szybko ją odgonił. Nie wypadało myśleć o dowodzącej w taki sposób, szczególnie gdy ujrzało się to co leżało na stoliku za jej plecami i to co widniało na ekranie w rogu gabinetu. Były to prawdopodobne powody aktualnego stanu Pani kapitan. Amaya przełknęła głośno ślinę na widok zakrwawionych strzęp czarnego kimono leżącego na stoliku. Było tam też jakieś pudełeczko. Kiedy Arashi przyjrzał mu się uważnie i zrozumiał co jest w środku, z trudem powstrzymał odruch wymiotny. W skrzyneczce leżały resztki ciał. Palce, uszy, kawałki kości, jak również coś co wyglądało jak kawałek nadgryzionego ludzkiego serca.

Kapitan spojrzała smutnym wzrokiem na swoich podwładnych.

- Jak się pewnie już domyślacie, to co leży na stoliku jest powodem tego czemu was wezwałam. Są to pozostałości po ataku na jeden z patroli w Rukongai. Na ekranie macie obraz tego jak wygląda teraz miejsce ataku.

Cała trójka spojrzała na ekran. Dostrzegli tylko ciemną pustynię z ogromnym zagłębieniem w ziemi. Kapitan podeszła do monitora i przybliżyła obraz. Wtedy dostrzegli, że coś co wydawało im się kanionem było w rzeczywistości śladem. Amaya ponownie przełknęła ślinę, tym razem głośniej. Zurui otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął. Arashi za to odezwał się.

- Czy wiadomo już co zostawiło te ślady? Przecież coś tak ogromnego nie mogło po prostu zniknąć?

Kapitan kiwnęła głową i odpowiedziała

- Nie mogło, ale zniknęło. Przeszukaliśmy okolicę i znaleźliśmy tylko jedną oszołomioną shinigami. Nie byliśmy jednak w stanie ustalić czy była członkinią rozbitego patrolu, w zasadzie nie jesteśmy w stanie ustalić nawet kim ona jest. Po odnalezieniu próbowała zabić trójkę oficerów. Możliwe jednak, że był to efekt szoku. Dla bezpieczeństwa zamknęliśmy ją jednak w odosobnieniu.

Amaya zmrużyła oczy

- I ona totalnie nic nie pamięta?
- Jedyne o czym wspominała to jakiś ogromny wybuch, później podobno straciła przytomność i ocknęła się już na ruinach bramy.

Zurui podrapał się po głowie i spojrzał po twarzach towarzyszy. Ich miny wyrażały równie wielkie zdezorientowanie jak to, które trapiło jego osobę.

- Ciągle jednak nie powiedziała nam Pani co my mamy do tego? - spytał nieśmiało, a Kapitan ponownie kiwnęła głową.

- Mam dla was zadanie. Będziecie mieli wziąć pod opiekę tą tajemniczą shinigami. Postarajcie się coś z niej wydobyć. Za kilka dni weźmiecie ją ze sobą i ruszycie w to miejsce. - kapitan pokazała jakiś punkt na mapie - Dostaliśmy informację o przebywających tam osobnikach bounto. Waszym zadaniem będzie pojmać ich żywcem. Możliwe, że wiedzą coś o ostatnich wydarzeniach. Macie jakieś pytania?

Pokręcili przecząco głowami, na co kapitan uśmiechnęła się lekko. Nie zmieniło to jednak jej zmęczonego oblicza - Zatem jesteście wolni.

Po tych słowach opuścili gabinet.


http://i.imgur.com/OZnKyib.png

Amicus certus in re incerta cernitur.

Offline

 

#4 2014-01-13 15:22:55

 Maya Kitsune

http://i.imgur.com/ZdRvsEs.png

35443346
Zarejestrowany: 2013-08-16
Posty: 265
Punktów :   
Siła: 4
Wytrzymałość: 4
Szybkość: 6
Wyszkolenie: 5
Reiatsu: 1900

Re: Alternatywna fabuła.

Mężczyzna ocknął się. Był tak obolały, że nie był w stanie nawet się ruszyć. Patrzył tylko w górę prosto na oślepiające słońce. Na swojej klatce piersiowej czuł jakiś ciężar. Nie był jednak w stanie sprawdzić co jest tego powodem

- Przygniótł mnie kamień? A może mam przebite płuca... ? - pomyślał, a jego oddech przyspieszył gwałtownie.

Nagle przypomniał sobie to co się wydarzyło. Biegli we czwórkę. On, Ayame, Iva i ten shinigami. Nagle coś obok Ivy wybuchło i odrzuciło wszystkich na boki. Jego oddech przyspieszył jeszcze bardziej. Musiał zobaczyć czy jego towarzyszkom nic nie jest. Z trudem uniósł rękę i zaczął badać na ślepo co go przygniata. Kiedy zacisnął na tym czymś palce poczuł o dziwo coś miękkiego, a nie twardego jak się spodziewał. Zacisnął palce kilka razy na tym dziwnym czymś, a następnie usłyszał ponury, emanujący żądzą mordu głos kobiety.

- Możesz przestać bawić się moim tyłkiem ?

Poznał ten głos. Był to głos Ayame. Sethemar cofnął szybko rękę.

- Wybacz, pomyliłem cię z kamieniem. - przyznał mężczyzna dobitnie
- Piękna rzecz do powiedzenia leżącej na tobie dziewczynie. Istne spełnienie marzeń każdej kobiety. Powinieneś pisać poradniki podrywu. - odpowiedziała Ayame, ale już mniej ponurym głosem. Po chwili stoczyła się z trudem z Sethemara i obydwoje podnieśli się. W okół nich było pełno gruzu. Koło jednego z głazów leżał shinigami. Był martwy. Natomiast w miejscu gdzie powinna być Iva leżała tylko zakrwawiona chusta dziewczyny i kilka strzępów odzieży. Oprócz tego było tam małe wgłębienie w ziemi będące efektem eksplozji. Bounto jęknęli. Po policzku Ayame spłynęła łza. Sethemar zacisnął pięść i krzyknął

- kobieta lekkich obyczajów!!

Oddychał szybko i płytko. Nie czuł smutku. Czuł tylko złość, że pozwolił skrzywdzić jedną ze swoich towarzyszek. Ayame położyła dłoń na jego ramieniu

- To, że jej nie ma, nie znaczy, że nie żyje... - szepnęła, ale w jej głosie nie było przekonania. Sama w to nie wierzyła. Mimo to Seth uspokoił się. Odetchnął i spojrzał na nią.

- Masz rację. Dopóki tego nie potwierdzimy, nie mamy prawa uważać ją za martwą. Nie możemy tu zostać musimy iść dalej.

Sethemar zaczynał myśleć coraz bardziej trzeźwo. Wiedział, że wybuch przyciągnie zaraz shinigami, a wtedy zostaną oskarżeni o morderstwo. Ayame przywołała konia. Wsiedli na niego z trudem i ruszyli przed siebie

- Pędź Shiro. - szepnęła do konia Ayame. Po jej policzku ciągle spływała pojedyncza łza.

Ostatnio edytowany przez Iva Nakanao (2014-01-13 15:23:48)


http://i.imgur.com/OZnKyib.png

Amicus certus in re incerta cernitur.

Offline

 

#5 2014-01-19 19:43:09

 Maya Kitsune

http://i.imgur.com/ZdRvsEs.png

35443346
Zarejestrowany: 2013-08-16
Posty: 265
Punktów :   
Siła: 4
Wytrzymałość: 4
Szybkość: 6
Wyszkolenie: 5
Reiatsu: 1900

Re: Alternatywna fabuła.

Dziewczyna próbowała skupić myśli. Przeszkadzały jej jednak w tym zmęczenie i głośne burczenie brzucha. Racje żywnościowe, które dostawała były marne, a niewygodna prycza i strach przed tym co ujrzy w swoich snach, skutecznie podtrzymywały jej bezsenność. Położyła się w rogu, kuląc się z zimna. Miała już dość, chciała umrzeć i mieć to z głowy. Shinigami oczekiwali od niej odpowiedzi, a ona nie mogła im ich dać, bo najzwyczajniej nic nie wiedziała. Nikt jej jednak nie wierzył. Wtedy usłyszała kroki. Nastroszyła uszy i zmrużyła oczy. Co najmniej dwie, a może nawet trzy osoby zbliżały się do jej celi. Podniosła się szybko z ziemi i wyprostowała. Ktokolwiek szedł nie zamierzała witać go leżąc na podłodze. Stanęła wyprostowana z grymasem na twarzy. Nawet taka prosta czynność sprawiała jej kłopoty.

Drzwi celi otworzyła jej młoda dziewczyna. Przyjrzała się jej uważnie. Wyglądało na to, że jest w podobnym wieku co ona. Miała długie, blond włosy. Za jej plecami stali dwaj shinigami i patrzyli na nią czujnie. Obydwaj trzymali ręce na swoich katanach, gotowi do ewentualnego ataku. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że chyba się jej boją. Kącik jej ust uniósł się lekko na tą myśl. Do powagi przywróciły ją słowa dziewczyny shinigami

- Wychodź. Od dzisiaj masz nas nie odstępować na krok. Inaczej wrócisz do karceru. Nie próbuj też żadnych sztuczek. Mamy pozwolenie na wyeliminowanie cię w wypadku gdybyś okazywała agresję. Rozumiemy się?

Kiwnęła głową w odpowiedzi, a dziewczyna kontynuowała

- Jestem Amaya Ochiyo, a ta dwójka to od prawej Zurui Sen i Arashi Ochiyo, mój brat. Przypomniałaś sobie swoje imię?

Zawahała się nim odpowiedziała. Po chwili postanowiła skłamać i brzdąknęła

- Miriel.

Amaya prychnęła.

- obiadek prawda. Umiem poznać kłamstwo na kilometr. Nie robi nam jednak różnicy jak się nazywasz. Możesz być równie dobrze Bambi, Królewna Śnieżka lub Calineczka. Nie obchodzi nas to. Jak tak bardzo chcesz, to okej. Będziemy na ciebie mówić Miriel.

Zacisnęła zęby. Głupio jej było, że tak łatwo dała się rozszyfrować. Amaya wkurzała ją swoją dokładnością.

- Ona na bank będzie kiedyś kapitanem - pomyślała i spojrzała na dwóch chłopaków. Ci starali się nie okazywać emocji, ale Miriel odniosła wrażenie, że ukrywają rozbawienie. Powodem wesołości niechybnie musiało być to jak została zgaszona przez Amayę. Westchnęła i odezwała się

- To gdzie teraz pójdziemy?

Amaya uśmiechnęła się.

- Teraz pójdziemy się umyć i coś zjeść. Bo bez urazy, ale straszliwie śmierdzisz. No i twój brzuch woła o pomoc tymi niezwykłymi symfoniami.

Miriel zaczerwieniła się, a chłopacy wybuchli śmiechem. Po chwili Arashi powiedział

- No już jej odpuść siostrzyczko. Po prostu chodźmy stąd.

Amaya nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się tylko delikatnie i ruszyła przodem. Reszta podążyła za nią.


http://i.imgur.com/OZnKyib.png

Amicus certus in re incerta cernitur.

Offline

 

#6 2014-01-21 20:06:03

 Maya Kitsune

http://i.imgur.com/ZdRvsEs.png

35443346
Zarejestrowany: 2013-08-16
Posty: 265
Punktów :   
Siła: 4
Wytrzymałość: 4
Szybkość: 6
Wyszkolenie: 5
Reiatsu: 1900

Re: Alternatywna fabuła.

Łaźnia mieściła się za głównym barakiem. Przed wejściem do niej stali Zurui i Arashi. Na policzku tego drugiego widniał wyraźny czerwony ślad w kształcie dłoni. Oficer potarł obrzęknięte miejsce i skrzywił się. Zurui spojrzał na niego spojrzeniem typu "seriously?" i burknął

- Po cholerę próbowałeś tam włazić? Sądziłeś, że Amaya wciągnie cię radośnie do środka, abyś mógł popluskać się z nią i tą obcą dziewczyną?

Arashi burknął w odpowiedzi kilka niezrozumiałych słów. Zurui'owi wydało się, że usłyszał wśród nich coś co brzmiało jak "Pieprz się" i roześmiał się dodając

- Ciekawe czy mnie by wpuściła. Ty jesteś jej bratem to nie wypadało. No, ale ja... - wyszczerzył zęby i szturchnął Arashiego - No wiesz. Ja, twoja siostra, łaźnia. Wiele mogłoby się zdar...

Nie dokończył, bo Arashi zdzielił go po głowie i warknął

- Nawet o tym nie myśl. Moja siostra jest nietykalna.

Po tych słowach obydwaj nie odzywali się już do siebie. Wkrótce obydwie dziewczyny wyszły na zewnątrz. Ich twarze były lekko zarumienione od powietrza w łaźni. Lekko wilgotne włosy luźno opadały im na ramiona. Wyglądały niezwykle. Amaya uśmiechnęła się i machnęła ręką w ich stronę

- Czas ruszać na plac. Chodźcie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Nassanael i Patriko stąpali ostrożnie krok, po kroku. Nad ziemią unosiła się gęsta mgła, przez co widoczność była niemal zerowa. Musieli w znacznym stopniu polegać na innych zmysłach niż wzrok. Ich nosy drażnił wstrętny odór. W miejscu w którym byli musiała rozegrać się niedawno znacznych rozmiarów bitwa... i uczta.
Nagle Nass gwałtownie się zatrzymał przez co Patriko wpadł na jego plecy

- Ostrzegaj jak masz zamiar tak hamować
- Cicho bądź.

Uciszył krótko Nass swojego towarzysza i pokazał palcem na ucho dając znak, aby zaczął on nasłuchiwać. Przez dłuższą chwilę stali w ciszy, aż po chwili usłyszeli coś brzmiącego jak "kle kle kle". Zmrużyli oczy próbując dostrzec coś przez mgłę. Ich ręce odruchowo powędrowały do rękojeści katan. Nastała cisza.
Dopiero po chwili zdecydowali się zrobić krok do przodu. Klekot rozległ się wtedy ponownie. Tym razem jednak głośniejszy, brzmiący groźniej i to za ich plecami. Obrócili się natychmiast w stronę z której dochodził. Patriko wyciągnął katanę. Rozległy się kolejno świst, brzdęk i jęknięcie. Brzdęk spowodowało coś co odbiło się od katany. Ta sama rzecz była prawdopodobnie źródłem świstu. Patriko przełknął ślinę, bo zdał sobie sprawę, że niechybnie źródłem jęku był jego towarzysz. Czuł jednak, że stoi on u jego boku bez zmian. Szepnął, więc dla pewności

- Wszystko okej, Nass?
- Taa.. chyba tak. Dostałem jakimś gównem, ale wygląda na to, że to tylko draśnięcie.

We mgle rozległ się psychopatyczny, niski śmiech. Następnie ktoś przemówił

- Masz rację chłopcze, to tylko draśnięcie z perspektywy tego co mogłem ci zrobić gdybym zechciał. Mylisz się jednak sądząc , że nic ci nie jest. Wkrótce to zrozumiesz.

Shinigami zacisnęli mocniej ręce na katanach. Patriko zaczął szykować się do uwolnienia Shi-Kai, ale przerwał mu głos

- Odradzam takie ruchy. Jeśli, któryś z was spróbuje aktywować shi-kai i podjąć jakąkolwiek walkę, to skaże tym samym na śmierć swojego kolegę.

Patriko zwątpił po tych słowach, ale Nass szturchnął go i szepnął

- Blefuje, jak nic. Nie pękaj. Po prostu to zrób. Gościu wie, że po uwolnieniu nie ma z nami szans i chce nas zastraszyć.

Patriko kiwnął głową i kontynuował uwalnianie drugiej formy swojej katany. Od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie. Nass upadł gwałtownie na ziemię i zaczął się po niej wić chrząkając. Oczy Patriko rozszerzyły się z zaskoczenia. Wiedział, że musi uwolnić katanę. Nie zdążył jednak, bo pojawił się przed nim zarys postaci

- Co kur...!

Patriko nie dokończył przekleństwa, bo otrzymał potężny cios w brzuch pod którego wpływem zgiął się w pół. Następnie postać złapała go za głowę i wgniotła w ziemię. Padł obok Nassanaela. Mgła zaczęła opadać. Po chwili ujrzał łysego mężczyznę z sączącą się raną na głowie.  Celował on do niego z małej kuszy przyczepionej do przedramienia. Obcy przemówił z obrzydzeniem w głosie

- To pierwsza i ostatnia lekcja pokory. Od dzisiaj to ja jestem waszym Panem i we mnie będziecie pokładać swoją wiarę, czy wam się to podoba czy nie.

Po tych słowach kopnął nadgarstek Patriko wytrącając mu katanę i strzelił dwoma zielonymi strzałkami w obydwu shinigami. Po chwili stracili przytomność. Nim jednak to nastąpiło zdołali jeszcze usłyszeć

- Będzie trzeba u nich zastosować kilka genetycznych poprawek, Patrice. Muszą stać się bardziej użyteczni.
- Tak jest mistrzu, Raskolnikov. Co tylko rozkażesz.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Sethemar wyszedł z prowizorycznego namiotu i przeciągnął się. Nagle zesztywniał. Stał w bezruchu przez chwilę aż odezwał się

- Wiem, że tam jesteście. Możecie wyjść. Nie będziemy agresywni.

Po tych słowach z ukrycia wyłoniła się czwórka shinigami. Dwóch mężczyzn i dwie dziewczyny. Na widok jednej z nich Seth otworzył szeroko oczy i szepnął

- Iva?

Następnie wykonał krok w stronę rudej shinigami. Ta widząc to cofnęła się szybko do tyłu zaskoczona. Pozostali uznając ,że Bounto coś knuje ruszyli do ataku. Zaatakowali katanami. Sethemar uniknął kolejnych ciosów nie bez problemów. Na koniec przeskoczył do tyłu porywając po drodze z namiotu obudzoną hałasem, ciągle zaspaną Ayame. Kiedy ta rozbudziła się i dojrzała rudą shinigami zamarła zaskoczona jak wcześniej Sethemar.  Bogowie śmierci ruszyli do kolejnej ofensywy. Przerwała im jednak Ayame krzykiem

- Ogarnijcie się! Jej coś jest!

Wszyscy obrócili wzrok w stronę Miriel. Dziewczyna klęczała na ziemi trzymając się za głowę. Jej źrenice zwęziły się. Raz za razem kiwała się na boki. Amaya ruszyła w jej stronę, nie chowając katany.

- Uspokój się. Nic się nie dzieje, wszystko będzie okej.

Ruda shinigami uderzyła pięścią w ziemię i krzyknęła nienaturalnym głosem

- Zamknij się! Nic nie będzie okej, nie dla was.

Miriel wyjęła katanę, a Amaya w odpowiedzi zatrzymała się w miejscu trzymając gardę gotowa na odparcie ataku. Jednocześnie pokazała innym żeby nic nie robili. Wszyscy przyglądali się temu niepewnie. Porucznik przemówiła

- Miriel. Jeśli nas zaatakujesz to skażesz się na śmierć.

Starała się mówić spokojnie, nie prowokować. Miriel odpowiedziała opętanym śmiechem. Odbiła się od ziemi jedną stopą i w ułamku sekundy znalazła się przy porucznik. Uderzyła w nienaturalnym tempie. Cięcie było nie do zatrzymania i cholernie dokładne. Trafiło prosto w żebra Amayii, która od razu bezwładnie wypuściła z ręki katanę i opadła na kolano. Wszystko działo się błyskawicznie. Arashi krzyknął, a Miriel zatrzymała się i naciągnęła chustę na usta. Przekrzywiła głowę podchodząc do rannej

- Jestem Iva, a nie Miriel. I kim ty jesteś, aby wydawać wyrok śmierci na umarłych.

Po tych słowach wzięła zamach szykując się do odcięcia głowy Amayii. Rozległ się świst powietrza, ale ostrze nie sięgnęło celu. Sethemar ocknął sie w porę i odepchnął dziewczynę na pobliską ścianę. Został przez to lekko draśnięty w udo, ale Amaya była chwilowo bezpieczna. Iva trzasnęła o mur z impetem. Grzywka opadła jej na oczy. Zdmuchnęła ją i spojrzała z furią na Sethemara, który krzyczał do Shinigami

- Zabierajcie swoją porucznik i wynoście się stąd. My się zajmiemy rudzielcem.

Arashi i Zurui spojrzeli po sobie. Następnie bez słowa chwycili płytko oddychającą Amayę i zaczęli uciekać w stronę baraków. Iva warknęła i ruszyła za nimi w pościg. Drogę zablokowała jej jednak Ayamę. Młoda bounto zacisnęła wargi tak, że aż zrobiły się blade. Seth krzyknął

- Co się z tobą do kurwy nędzy stało ...!?

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


http://i.imgur.com/OZnKyib.png

Amicus certus in re incerta cernitur.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.avilafans.pun.pl www.youtubeforum.pun.pl www.boksy.pun.pl www.hoshi.pun.pl www.vanillaninja.pun.pl