Bleach Przebudzenie

-Zadałam dwa pytania. - dziewczyna zachichotała. W końcu każde pytanie powinno zostać zaliczone, ale jeśli on oczekuje czegoś poważniejszego, to powinna spełnić jego życzenie. To jego gra, więc będzie grała na jego zasadach. Na jego złowieszczy uśmiech zarumieniła się lekko, jednak w żadnym wypadku jej to nie spłoszyło.
-W takim razie... czy posiadasz obecnie kobietę, której jesteś coś winien? Mam na myśli, żonę, narzeczoną czy dziewczynę?

-Chyba mylisz niewolnictwo z wiernością. - zauważyła dziewczyna również chwytając za szklaneczkę z whisky. - Te dwa pojęcia niewiele mają ze sobą wspólnego.
Nie zamierzała prawić mu na ten temat wykładów, ale ona sama nigdy nie uważała związku za niewolnictwo. Niewolnicy muszą przecież spełniać wolę swojego pana, nie mają prawa do samodzielnego myślenia i nie są w stanie samodzielnie się z tego stanu wyzwolić. Zaś w związku nigdy nie powinno być pana i niewolnika, tylko dwójka ludzi traktujących się na równi. Nikt nikomu nie służy i nikt nad nikim nie panuje. Wszystko robi się z własnej, nieprzymuszonej woli.
-Dzisiaj przyszłam tu tylko po to, żeby trochę się rozerwać. To, czy bym kogoś poznała, czy nie, było kwestią przypadku. A jaki jest cel twojej wizyty?

Więc wychodzi na to, że powinna zrozumieć dosłownie wyrażenie "posiadać kobietę". Coś jak "mieć murzyna". Ta dziewczyna chyba jest perfekcyjną blondynką, bardzo często zdarzy jej się coś źle zrozumieć i wychodzą z tego różne niemiłe sytuacje. Ona zadając pytanie miała inne pojęcie dotyczące feralnego wyrażenia, a jej rozmówca odpowiadając przyjął inne. I nieporozumienie gotowe. W gruncie rzeczy sama też nie została do końca dobrze zrozumiana...?
Amaya zerwała się szybko z krzesła gdy stłukł szklankę, a kiedy zaczął ciąć skórę szkłem cofnęła się wydając z siebie okrzyk przerażenia, który jednak - zagłuszony przez muzykę - nie wywołał żadnego odzewu wśród pozostałych gości klubu.
-Co ty wyprawiasz? - krzyknęła przytłumionym głosem patrząc na rozcinaną rękę chłopaka.

- A więc to rzeczywistość sprawia, że odwalasz idiotyczne emo pokazy w miejscu publicznym? - odezwała się dziewczyna, która przyglądała się całej sytuacji ze stolika przy samym krańcu lady. W jej głosie można było usłyszeć lekką irytację. Miała zasłoniętą od nosa w dół twarz niebieską chustą, a bujna ruda grzywa sprawiała, że dojrzeć można było tylko jedno oko.

Nagle uderzyła pięścią w blat i pokazała barmance 2 palce. Ta w odpowiedzi kiwnęła głową i podała jej dwa jaskrawoniebieskie drinki w wysokich kieliszkach. Iva bez zastanowienia odchyliła chustę i wypiła obydwa z rzędu duszkiem.

- porównywanie cięcia ręki do palenia to jak porównywanie jamnika do kury - warknęła i podniosła się z miejsca.
Następnie powoli ruszyła w stronę mężczyzny i gdy stanęła obok niego zniżyła lekko swoją głowę (ze względu na niski wzrost nie musiała nawet mocno się schylać), tak, że jej jedno odsłonięte oko było na przeciwko brązowych oczu nieznajomego. Jej spojrzenie nie wyrażało emocji, miała ładne, zielone oczy, ale sposób w jaki patrzyła sprawiał, że robiło się zimno. Patrząc tak powiedziała kąśliwie - nie jestem może dobrze wychowana jak ty zdziadziały lordzie - zrobiła pauze i położyła rękę na drinku nieznajomego - ale przynajmniej mam szacunek do własnego ciała i do gustów osób otaczających mnie - podniosła rękę ze szklanki. Drink mężczyzny był zamieniony w jedną dużą kostkę lodu - mam nadzieję, że lubisz lody o smaku bimbru - uśmiechnęła się pod chustą po tych słowach lecz nie można było tego dostrzec z zewnątrz. Wyprostowała się.

Ostatnio edytowany przez Iva Nakanao (2013-08-25 09:47:52)

Iva dostrzegła zakłopotanie dziewczyny, więc zwróciła się do niej

- wybacz, że przerwałam wam... randkę -to mówiąc uniosła jednak pytająco brew - nie wtrącałabym się gdyby nie doszło do tej sytuacji z pociętą ręką. Hałasy jakie odwaliliście wyrwały mnie z drzemki i uznałam, żę nie mogę tak tego zostawić. - odwróciła się od dziewczyny i skierowała w stronę swojego stolika. Zrobiła już krok, jednak po chwili stanęła - myślisz pewnie, że to co piłam to alkohol, ale się mylisz, był to zwykły sok z jagód, aczkolwiek troszkę podrasowany wizualnie na potrzeby tego miejsca - zrobiła kolejny krok, ale tym razem zatrzymało ją gwałtowne kichnięcie, które sprawiło, że z twarzy spadła jej chusta i upadła na ziemię. Wszsycy mogli teraz dostrzec jej twarz. Dziewczyna wyraźnie została zbita tym z tropu i straciła całą swą pewność siebie. Wyraźnie pokazywanie twarzy innym wprawiało ją w zakłopotanie.

-Oookeeej. - mruknęła niepewnie dziewczyna. Nawet jeśli kolejne zachowania miały sprawić, że będzie mniej zdezorientowana, to minęły się one z celem. Czuła się jeszcze bardziej niezręcznie. Sok jagodowy? Drzemka w klubie? Chusta na twarzy? A w domu wszyscy zdrowi?
-To ja może... już pójdę? Może spotkam kogoś znajomego?
Podniosła się z krzesła. Sethemar chyba wiele miał skłonności i wielu rzeczom ulegał. Tylko może za wielu na raz? Czuła się zupełnie poza tematem. Żeby tylko nie zbankrutował na drinkach.
-Bardzo miło się z tobą... ekhm... z wami rozmawiało.