Kolejny raz dotknął jej włosów. Kolejny raz zamarła na chwilę. Dziwne, że dotyk potrafi sprawiać takie rzeczy.
-Z wielką chęcią.
Odparła bez zastanowienia. Wstała z krzesła i zaczęła iść w stronę parkietu lekko stąpając po ziemi. Odwróciła się na chwilę by mrugnąć do Ryu i wtopiła się w tłum tańczących. Szybko została porwana przez muzykę oraz kilku towarzyszy na jeden kawałek. Jednak żadnemu nie poświęcała uwagi.
Offline
18
Nasza miał Ayame widać była podatna na lekkie pieszczoty nieco bardziej niż inne dziewczyny. Albo to Ryu nie wiedział do tej pory o takiej słabości wśród płci pięknej. Cóż, warto zapamiętać.
Chłopak nie pozwolił czekać swej partnerce. Wszedł w tłum zaraz po niej pozwalając swemu ciału ponieść się muzyce. Może nie wyróżniał się stylem ani intensywnością ale udało mu się dopasować do tłumu. Parę dziewczyn zaczepiło o niego smukłymi dłońmi jednak po krótkiej chwili wracał do poszukiwań Ayame.
Znalazł ją niedługo po tym jak część grupy zeszła z parkietu z powodu zmiany repertuaru. DJ zapuścił wolniejszą nutkę przez c na parkiecie pozostały tylko pary. Chłopak podszedł do dziewczyny od tyłu i chwytając ją lekko w talii znów zaszeptał do ucha.
-Teraz ja. -to nie była prośba a raczej stwierdzenie. Widać nie miał zamiaru odpuścić takiej okazji.
Offline
Ohhh... Jaka szkoda... Skończyły się szybsze kawałki...
Nie wiedzieć czemu dodawały one Kimurze zastrzyku energii. Czuła jak jej ciało porusza się w rytm muzyki. Nie musiała o niczym myśleć, niczym się przejmować. Jedynie rzucała kocie, zalotne spojrzenia kolejnym partnerom do tańca. Jednak żadnemu nie pozwoliła się zbliżyć na tyle by swoimi bardzo chętnymi rękoma zbadał powierzchnię jej krągłych... pośladków Mimo to w tańcu była kusicielką. Ukradkowe uśmiechy, delikatny dotyk dłoni na klatce piersiowej... Niby drobiazgi a działają cuda...
Nie zeszła z parkietu gdy DJ postanowił pomęczyć swoją kolekcję płyt z sentymentalną, melancholijną melodią. Dźwięki te powoli prześlizgiwały się przez umysł, dotykały zmysłów... Tylko naprawdę beznamiętny człowiek nie dałby się przekonać tym taktom. Tym bardziej ucieszyła się gdy poczuła dłonie Ryu na swojej talii. Powolny, leniwy uśmiech rozkwitł jej na twarzy i odwróciła głowę by rzucić mu spojrzenie spod pół przymkniętych powiek.
-Już myślałam, że nigdy mnie nie znajdziesz...
Podała mu dłoń i powoli obróciła się by stanąć nim twarzą w twarz. Baardzo powoli, tak, jak prędkości nadawała jej melodia. Cóż... Miała nadzieję, że Kuchiki umie tańczyć, ponieważ chciała dać wszystkim tym, którzy zrejterowali przed tak trudnym wyzwaniem jak powolny, zmysłowy taniec, małe show...
-Tylko mocno mnie trzymaj...
Wyszeptała mu czule do ucha i w chwilę później odchyliła się do tyłu unosząc delikatnie jedną nogę zgiętą w kolanie. Sukienka nieco podjechała jej ku górze odsłaniając zgrabną nóżkę, jednak posłusznie chowając przed wścibskimi oczętami inną część garderoby
EDIT
Dziewczyna przetańczyła w ten sposób kilka kawałków. Głodne oczy mężczyzn podążały za każdym jej ruchem, a nuż uchyli rąbka sukni? Ale nieee, mili panowie. Kimura pozostawia takie widoki tylko dla tego wybranego. Po tym jak muzyka ucichła, Bounto skinęła głową partnerowi. Podeszła do baru, podpisała rachunek i uśmiechnęła się do barmana. Opuściła lokal ciągnąc za sobą spojrzenia.
Ostatnio edytowany przez Ayame Kimura (2014-02-23 18:36:20)
Offline
Gość
Nassanael wszedł do klubu świeżo po prysznicu i goleniu(oczywiście na środku została bródka),wypachniony i zadbany, świeżutkie włosy miał ściśnięte opaską, nawet fioletowe paznokcie błyszczały elegancją. Był ubrany inaczej niż zwykle, tzn.górna część stroju składała się z białej koszuli z poszerzanymi rękawami. Od czasu powrotu do świata zdrowych psychicznie marzył o miłym wieczorze w takim miejscu.
Wolnym krokiem podszedł do baru i zamówił whisky z colą i łyknął oszczędnie. Był w nastroju do rozmowy. Rozejrzał się w około i zachrzęścił lodem w szklance...
IV
Amaya wychodziła do baru żeby się napić niezwykle rzadko. Spotkanie jej w takim miejscu jest na prawdę fenomenem. Można więc tylko szacować jak wielkim fenomenem jest to, że ostatnio za każdym razem kiedy już zdarzy jej się wyjść, na swojej drodze spotyka Nassanaela. To, że zobaczyła go dzisiaj zmusiło ją nawet do refleksji: czy to los czyni z Nassanaela jej towarzysza do picia, czy po prostu przebywa on w miejscach, gdzie można się napić tak często, że przychodząc niemożliwą jest go nie spotkać. Jako, że nie znała go dobrze, obie z tych opcji na chwilę obecną musiały być równoprawdopodobne.
-Cześć. - podeszła do niego, uśmiechając się wesoło i przyjaźnie. I ona była ubrana inaczej, chociaż nic całkowicie wyjątkowego to nie było. Zwykła, czarna sukienka pasuje na wszystkie okazje.
Offline
Gość
Cóż, to że Nass lubił sobie chlupnąć nie oznaczało, że często szlajał się po lokalach, właściwie to robił to rzadko. Musiał mieć nastrój.
- Cześć! - uśmiechnął się i ucieszył na widok Amayi, uroczej, wręcz słodkiej i wiecznie miłej pani porucznik. Znowu spotkali się w knajpce, co to oznaczało? Cóż, jedyny sposób to przekonać się. W dodatku Amaya pierwsza się przywitała łamiąc przestrzegane jeszcze przez niektórych durne schematy. Z ich dawnej rozmowy chłopak pamiętał, że Amaya nie ogranicza się podobnymi schematami. Lecz schematy i ich łamanie nie przeszkadzają być gentlemanem.
- Co pijesz?
Jeśli Amaya odpowiedziała to zamówił Jej życzenie u barmana. Kątem oka nie omieszkał zauważyć stroju dziewczyny.
Miał dziś wyjątkowo wesoły i śmiały nastrój.
- Ładnie Ci w czerni.
Komplement nasunął mu się naturalnie, tak samo kupno napoju, tak po prostu, lubił być miły dla miłych dziewczyn.
IV
Dziewczyna usiadła obok niego. Czasy się zmieniają, schematy nie są już takie istotne. Kobiety chcą być silne i niezależne. Nie oznacza to jednak, że nie lubią, gdy wyręcza się je w drobnych pracach, przytrzyma im się drzwi, albo, na przykład, postawi drinka. Przecież to takie przyjemne.
-To co i ty. - odpowiedziała uśmiechnięta, sadowiąc się wygodnie z nóżką założoną na nóżkę. Zauważyła dobry humor Nassanaela, ostatnim razem kiedy się widzieli nie było mu chyba tak wesoło, to było spotkanie z poważnymi rozmowami. Cóż, dzisiaj chyba zechciał lekko wyluzować.
-Dziękuję. - zarumieniła się leciutko na komplement i założyła za ucho kosmyk włosów, wciąż rozpromieniona. - Dobrze, że mam go na co dzień.
Gdy otrzymała zamówienie, sama również lekko sobie łyknęła. Nie idzie sobie odmówić takich przyjemności.
Offline
Gość
Czas płynie naprzód ale pewne rzeczy pozostają nietkniętę. Takie jak piękno. Zdaje się, że Nassanael często ostatnio tym zapominał pogrążając się niepotrzebnie w mrokach wojny i bzdurnych konfliktach.
Ucieszył się, że Amaya przyjęła komplement, nie lubił gdy dziewczyna reagowała nań jak na oparzenie. Stuknął drinkiem w drink Amayi ze szczerym uśmiechem i łyknął nieco.
- Amaya...nie wydaje Ci się czasem, że to wszystko, Gotei XIII, zadania,relacje...są zbyt sztywne i napięte? Nigdy nie byłem mocny w gadaniu i tym podobnych więc zazwyczaj siedzę cicho ale...czasami...chciałbym...właściwie to nie wiem co chciałbym.... - Nass zamyślił się patrząc w oczy dziewczyny, gdzieś w głębi duszy miał nadzieję, że Amaya podchwyci nieokreśloną myśl a tymczasem zaczął mówić o czym innym - Czerń...zawsze jesteś miła i działasz z wielką empatią...dlatego czerń leży na Tobie jak noc nad zachodem...hah, nic jeszcze nie wypiłem a pletę jak pijany poeta.
Zaśmiał się i znów upił mały łyk whisky. Jego uwadze, podczas tych wynurzeń nie umknął jednak rumieniec i niesforny kosmyk włosów Amayi. Rumieniec dodawał kobiecie więcej uroku niż jakikolwiek makijaż, zresztą Nass nie lubił makijażu, z małymi wyjątkami.
Zdaje się, że Nassanael Hanakuro miał dziś naprawde otwarty umysł i duszę bo na codzień bywał zimny i zamknięty albo zbyt dowcipnie zakamuflokwany. Dziś nie obchodziło go nic poza rozmową z Amayą no i drinkiem w dłoni.
IV
Amaya słuchała, co mówił Nassanael, i choć zdania rzeczywiście budował w sposób godny poety, to gadał nawet z sensem. Najpierw kiwając ze zrozumieniem głową zgodziła się z jego opinią na temat Gotei i jego sztywności. Sama miała grafiki zawalone po marginesy, a choć starała się zwracać do ludzi z jak największą swobodą, to zawsze czuło się to napięcie. Każdy był zawsze zabiegany i w stresie, a i konfliktów pojawiało się coraz więcej.
Dziewczyna niestety nie była w stanie domyślić się, czego chłopak chciałby, ale gdy tak patrzył jej w oczy, poczuła nieokreśloną potrzebę potargania mu włosów, chociaż miał je zebrane opaską. Podniosła już dłoń i zawahała się przez chwilę myśląc, czy powinna, aż w końcu zaryzykowała i i potargała te kosmyki, których była w stanie dosięgnąć, po czym uśmiechnęła się z satysfakcją, jakby właśnie dokonała czegoś wielkiego.
-Cieszę się, że ci się podoba. - zaśmiała się krótko na kolejne jego stwierdzenie odnośnie stroju. - Ja uważam, że shinigami powinni być bardziej wyluzowani i mieć mniej obowiązków. To pomogłoby znaleźć czas na budowanie dobrych relacji! - odpowiedziała z entuzjazmem.
Offline
Gość
Nass widząc zawachanie dłoni dziewczyny lekko uniósł jedną brew. Gdy wytargała go po włosach uśmiechnął się dziwnie, radośnie ale i melancholijnie. W ulotnej chwili zarejestrował ruch filigranowych palców dziewczyny a potem wysłuchał Jej odpowiedzi na swoje wynurzenia. Następnie nachylił się do Niej i szepnął Jej do ucha niemal dotykając ustami ucha:
- Szczerze powiedziawszy mam ochotę co poniektórym skopać dupsko bo słowa rozbijają się o ich łby jak o groch o ścianę. Uprzedzenia, duma, pozycja i własna siła to niebezpieczny narkotyk...dlatego wolę alkohol... - odsunął się od Amayi i dopił drinka jednym haustem po czym zamówił następnego - ...ale to tak między nami - puścił do Niej oko i rozsiadł się wygodniej. Potem pomyślał o czymś o czym lepiej nie było myśleć...jego uwagę przykuł pojedyńczy kosmyk włosów Amayi, który dotykał Jej szyi. - Amayo, przez ten kontrast Twojego uroku i czerni sukienki zaraz zaczne pleść wierszem.
IV
-Nie pochwalam kopania tyłków, ale potwierdzam, że niektórym się należy. - odpowiedziała, jednak ona nie bawiła się w szeptanie mu do ucha, to byłoby nieco nie na miejscu z jej strony. O ile zachowanie Nassanaela można było postrzegać jako jak najbardziej normalne.
Sama uniosła swoją szklaneczkę, jednak nie spieszyła się tak bardzo jak towarzysz, ale powolutku upijała sobie po troszku. Nie chciała przecież, żeby alkohol za szybko uderzył jej do głowy. Jakoś wyjątkowo mocna w piciu nie była, a upić się nie przyszła.
-Jeśli chcesz, to proszę bardzo. - uśmiechnęła się, lekko nieśmiało na jego ostrzeżenie o dalszej mowie poetyckiej. - Może będzie mi dane zostać osobą, która odkryje twój literacki talent.
Offline
Gość
- Cóż, widzę, że się zgadzamy ale czasem słowa się nie przydają.. - łyknął teraz już oszczędnie, nie przyszedł się tu upić - ...co innego w poezji. Może warto zaryzykować ośmieszenie dla Ciebie.
Zaśmiał się swobodnie. Potem zamknął na chwilę oczy i po paru sekundach wyrecytował patrząc na Amayę:
- Oficerzy, porucznicy,kapitanowie
Co oni wszyscy mają w głowie
Każdy na ban kai skrobie
Ja jednak śmieję się pootędze w oczy
Tej zdradliwej krowie
Wystarczy, że Ty w czerni wkroczysz.
Potem uśmiechnął się czekając na reakcje Amayi.
Ostatnio edytowany przez Nassanael Hanakuro (2014-06-12 23:10:06)
IV
Amaya roześmiała się wesoło na ten spontaniczny utwór. Oczywiście, nie są to szczyty światowej poezji, ale jak na coś wymyślonego na poczekaniu w barze nad szklaneczką whisky, to prezentował się całkiem przyzwoicie. Ośmieszanie się, a rozbawienie kogoś to dwie zupełnie różne rzeczy, Nass na razie zabawiał Amayę poezją na szybko, skutecznie, bo uśmiech jej z twarzy nie schodził. Gdy skończył nie klaskała, ale pstryknęła palcami kilka razy, tak jak to robią na wieczorkach poetyckich we wszelkiej maści amerykańskich filmach, w celu wyrażenia swojej aprobaty.
-Zaiste, jesteś wybitnym twórcą utworów wierszowanych. - pochwaliła go jeszcze.
Offline
Gość
- Ależ dziękuje - zszedł ze stołka i ukłonił - widzę, że też co nieco wiesz o poezji.
Wrócił na siedzisko i chwycił szklaneczkę. Cieszył się razem z Amayą z miło spędzanego czasu. Amaya potrafiła bawić się luźno i nie siedziała sztywno jak Tsuya przy biurku. A Nass zawsze miał luźne odejście do życia. Nawet gdy był zimny jak lód, a dzisiaj bynajmniej tak nie było. Raczej na odwrót. Bo co bardziej podkreśla kobiecość kobiety niż sukienka i co bardziej rozgrzewa faceta niż kobieca kobieta. Ale bez przesady, Nass jeszcze był trzeźwy.
- Wiesz, że pamiętam jeszcze życie jako człowiek?
Nowy Gracz
Zbliżywszy swe usta do szklanych rantu
zauważył młódkę blondynkę z kolegą zza lokalu kantu.
Głośno kolejny łyk upał i mlasnął donośnie
zastanawiał się czy nie podjąć tematu jakiegoś ale o czym odnośnie?
Spraw czarnych kiecek ruszać nie wolał
albowiem ostatnio za czyn ów łeb go rozbiła.
Chęci było nie lada do wspólnej konwersacji
jednak pojawia się pytanie. Czy warto język strzępić do tak dumnej nacji?
Wymawiając "dumnej" szyderczo się uśmiechnął jednak głowy zza szklanicy piwa nie podniósł. Głos jego, choć cichy był dobrze słyszalny dla siedzących nieopodal shinigami.
Ostatnio edytowany przez Konrad (2014-06-13 01:04:13)
Offline